Sama nie wiem jak mogłam kupić coś takiego...
Nieczęsto zdarza mi się sytuacja, że po powrocie do domu, w innym świetle, niż sklepowe, zastanawiam się "i na co mi to"... Ale nie ma tego złego, co by na dobre (mam nadzieję ;) nie wyszło. Ani razu tej broszko-spinki nie założyłam. Więc w ramach scrapowania czas było się w końcu tym zająć. Wyzwanie w Diabelskim Młynie tylko przyspieszyło proces twórczy;)
Spód oczywiście się przydał. Góra zupełnie nowa - w jednym z moich ulubionych połączeń kolorystycznych - zielonym i fioletowym. Filcowe kwiatki mają w środku benzynkowo-zielone koraliki. Do tego fioletowe perełki w satynowej wstążce. Broszka miała pasować do mojej ulubionej bransoletki z fioletowych perełek, którą zrobiłam już jakiś czas temu. A żeby pasowała jeszcze bardziej - miała "grzechotać" - bo to bardzo lubię w biżuterii:) Stąd pojawiły się srebrne drucik i przekładki razem z perełkami i koralikami.
W tym cudnym słońcu termometr na zewnątrz pokazuje "tylko" -2 st.C :)
Pozdrawiam ciepło i udanej soboty wszystkim życzę!!!
O, jaka fantastyczna broszka Ci wyszła! Śliczna jest, porównanie z "oryginałem" pominę, hehe ;) Śliczne kolorki i bardzo oryginalna. Super!
OdpowiedzUsuńŚliczności ! Pozdrawiam i przy okazji zapraszam do siebie na wiosenną wymiankę :)
OdpowiedzUsuńŚliczna :) piękne kolory...
OdpowiedzUsuńPrześliczna broszka!!! Pięknie wszystko skomponowałaś, kolorystyka cudna!!!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna jest! :) powinnaś produkować :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za udział w wyzwaniu!
Śliczna Ci wyszła ta broszka! I w moich ulubionych kolorach :-) Gratuluję pomysłu :-)
OdpowiedzUsuń